SIGHISOARA

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on PinterestShare on Google+Email this to someone

Flanky

Jacekclipboard02

Kecajmadeby

Sighisoara – perła w koronie Siedmiogrodu

Sighisoara była naszym pierwszym przystankiem na samochodowej mapie Rumunii. To niewielkie miasteczko (niespełna 30 tyś mieszkańców), w przeszłości było jednym z głównych grodów Księstwa Siedmiogrodu. Sighisoara razem z Braszowem, Sibinem, Kluż-Napoka, Mediasem, Sebesem i Bystrzycą wchodziła w skład dawnego Księstwa Siedmiogrodu, ale dzisiaj bardziej znamy tę krainę pod nazwą Transylwania.

Któż z nas nie słyszał o krwiożerczym hrabi Draculi pochodzącym z odległej, dzikiej i tajemniczej Transylwanii. Także w naszych opowieściach ten grasujący nocami smakosz „czerwonego” trunku znajdzie swoje zacne miejsce, chociaż w jego istnienie nie wierzą już nawet turyści. Co prawda przyjmuje się, że Bram Stoker pisząc swoją powieść wzorował się na postaci Vlada Palownika, który, był miejscowym bohaterem, walczącym z Imperium Osmańskim. Wspomniany Vlad, z lubością nadziewał tureckich więźniów na przydrożne pale, ale w tamtych czasach było to raczej normą niż szczególnym okrucieństwem.  Ów Vlad Palownik (na nasze i turystów potrzeby – Dracula) urodził się właśnie w Sighisoarze. Jest to chyba wystarczający powód by zwiedzanie Transylwanii rozpocząć właśnie tutaj, gdzie wszystko się zaczęło!!!

Musimy przyznać, że Sighisoara uwiodła nas od samego początku, dlatego bardzo szybko utwierdziliśmy się w przekonaniu, iż zaplanowanie tu noclegu było bardzo dobrym pomysłem. Samo miasteczko nie należy do zbyt rozległych, więc nie musimy specjalnie planować marszruty. Wystarczy wysiąść z samochodu, motoru lub autobusu (niepotrzebne skreślić), wskoczyć w wygodne obuwie (różnice poziomów, brukowane drogi) i rzucić się w wir poznawania tego uroczego zakątka dzisiejszej Rumunii.

Wraz z pokonaniem murów zamkowych, przekraczamy niewidzialne drzwi, by po drugiej stronie znaleźć się w bajkowej krainie sprzed kilkuset lat. Mamy wrażenie, że czas się tu zatrzymał jakby Księstwo Siedmiogrodu trwało w najlepsze. Surowe kamienne mury obronne z szeregiem wież, których nazwy informują nas z czego słynęła Sighisoara. Mamy tu Wieżę Kuśnierzy, Rzeźników, Krawców, Szewców, Grabarzy, Kowali, Blacharzy i… Podróżników! (Czyżby Tro-jacki miały tu swoją wieżę?! Może tym intrygującym tematem zajmiemy się w innym wpisie).

Jednak najbardziej rozpoznawalną wieżą i swego rodzaju symbolem miasta, jest górująca na bramą główną Wieża Zegarowa z charakterystycznymi czterema narożnymi wieżyczkami.

Stare miasto wraz z przyległymi uliczkami to kolorowa mieszanka różnych stylów architektonicznych.   Wielobarwne fasady budynków, zacienione zakamarki, brukowane drogi, po środku których w czasie deszczu płyną rwące potoki (kiedyś płynęła tędy nie tylko deszczówka), robią fantastyczne wrażenie. Choć nie da się ukryć, że wiele z tych budowli wymaga remontów to jednak czuje się tu jakąś niewyjaśnioną tajemnicę, wręcz magię.

 

 

Oczywiście są tu odwołania do Draculi, ale niezbyt nachalne i nie przeszkadzające w smakowaniu miasta. W samym sercu Sighisoary znajduje się dom, w którym ponoć urodził się „krwiożerczy władca”. Według niektórych źródeł, mieszkał tu tylko przez pierwsze dwa lata swojego żywota, ale do podtrzymywania legendy to w zupełności wystarczy. Weźmy dla porównania taki zamek w Branie, który uchodzi za siedzibę Draculi (Vlada Palovnika) i nikomu nie przeszkadza, że najbardziej znany w świecie rumuński władca nigdy w nim nie mieszkał?!

 

Jeśli więc koniecznie musimy poczuć bliskość legendarnego Draculi, to możemy skorzystać z okazji i zaliczyć mini seans z wampirem. Aby nie psuć zabawy nie opiszę co się wydarzy po przekroczeniu mrocznego przejścia. Jeśli jednak wolimy nie wiedzieć co jest za drzwiami albo ciemne moce wywołują w nas bardziej histeryczny strach niż podniecenie, proponuję skorzystać z znajdującej się tam restauracji. Jednym ze słodkich specjałów są tutejsze pączki z serem i śmietaną o nazwie papanasi.

Poszczególne budynki mają swoje nazwy i tak oprócz domu Draculi, mamy domy Burmistrza, Wenecki, Pod Jeleniem. Jak w każdym zabytkowym mieście, nie może zabraknąć kościołów. Warto zajrzeć do Kościoła Klasztornego, ale największe wrażenie robi górujący nad miastem Kościół na Wzgórzu.

Jedną z ciekawszych konstrukcji w Sighisoary są tak zwane Szkolne Schody. Ta zbudowana w XVII wieku, drewniana, zadaszona konstrukcja, służyła ówczesnym żakom jako bezpieczne przejście do szkoły. Obecnie jest tam 175 schodków, choć drzewiej było ponoć 300.

Powolne przechadzanie się uliczkami Sighisoary jest ucztą samą w sobie. Odradzam zaliczanie w pospiechu poszczególnych punktów z przewodnika, ponieważ wtedy nie poczujemy unikalnego klimatu miasteczka. Proponuję przyjść tu w ciągu dnia jak i po zmroku, ponieważ będziemy mieli możliwość ujrzeć miasto z dwóch odmiennych stron. Dlatego spędzenie tu nocy wydaje się być koniecznością.

 

 

My zatrzymaliśmy się w pensjonacie Bella Vista, który jest zlokalizowany na jednym z okolicznych wzgórz. Co prawda do centrum jest około dwóch kilometrów, więc jest to opcja dla zmotoryzowanych, jednak widoki jakie funduje ta miejscówka są obłędne. Podziwianie miasta o zachodzie słońca z piwem w dłoni pozostaje na długo w pamięci.

Zresztą nie tylko chmielowy napój można tu skosztować. Przy odrobinie szczęścia, która akurat nam się przytrafiła, możemy spróbować lokalnego samogonu. Co prawda kupić go nie można, ale właściciele zapragnęli nas ponad programowo ugościć i poczęstowali owym trunkiem. Jak ocenić doznania smakowe po degustacji? No cóż?! Moc pewnie w okolicy 80%, zapach i smak przypominający …..podpałkę do grilla, efekt – NATYCHMIASTOWY!!!

 

Wieczór szybko przeszedł w noc, noc w północ i nadszedł czas przytulenia głów do poduszek, gdyż kolejnego dnia mieliśmy dotrzeć do następnego przystanku na mapie Transylwanii – Brasova.

 

 

 

 

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on PinterestShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *