HAJDUSZOBOSZLO
Hajduszoboszlo – polskie uzdrowisko na Węgrzech
Choć wakacje przekroczyły już półmetek to jest jeszcze spora grupa rodaków, którzy swój urlop mają dopiero przed sobą. Wielu z tych szczęściarzy wciąż ma problem z wyborem odpowiedniego dla nich miejsca na spędzenie tych kilku radosnych dni. Chciałoby się samolotem gdzieś nad Morze Śródziemne, ale w sierpniu cała południowa Europa od Portugalii, przez Włochy po Grecję, zamyka swoje fabryki oraz biura i rusza na urlop. Czyli wszędzie jest drogo i tłoczno. To może nad Bałtyk lub Mazury? Jeśli pogoda nie dopisze to znajdą się noclegi, ale jak telewizyjne „pogodynki” zaczną wieścić upały to szans na znalezienie w rozsądnych cenach jakieś ciemnej norki raczej brak! Dlatego Podróże z Jackami proponują wybrać się do Hajduszoboszlo. A co to jest? Zapyta pewnie większość mieszkańców zachodniej, centralnej oraz północnej części naszej krainy. Jednak, mieszkańcy południowo-wschodnich terenów pewnie będą dobrze znali to uzdrowisko.
Zaledwie 300 kilometrów od naszej południowej granicy, na równinie węgierskiej leży uzdrowisko Hajduszoboszlo. Jacki odkryły to miejsce w 2013 roku, gdy wpadliśmy tu przejazdem i od tamtej pory gościmy tu systematycznie. Jeden z największych kompleksów basenowych z wodami termalnymi w Europie, dobre węgierskie jedzenie, niewielka odległość od granic Polski i bardzo przystępne ceny powinny być wystarczającą rekomendacją. Wiadomo też, że język węgierski jest dla nas niezrozumiały, ale to nic nie szkodzi, ponieważ bardzo wielu mieszkańców potrafi porozumieć się po ….. Polsku?! W pierwszej chwili wydaje się to dosyć dziwne żeby uczyć się polskiego, ale gdy przejdziemy się po miasteczku lub wpadniemy na baseny to odpowiedź będzie oczywista.
Mianowicie nasi rodacy stanowią tu absolutną większość urlopowiczów. Gdy do tego dodamy też sporą liczbę Słowaków to trudno się dziwić, że znajomość polskiego została tu trochę wymuszona. Dlatego ci z nas, którzy nie władają żadnym zrozumiałym dla ogółu językiem nie będą musieli czuć się trochę zagubieni lub zestresowani. W większości restauracji menu jest po polsku, a obsługa potrafi porozumieć się w naszym języku. W miejscach publicznych informacje również są napisane po naszemu, a z megafonów płyną komunikaty w narzeczu Mickiewicza i Słowackiego.
Baseny
Oczywiście wszyscy przyjeżdżają tu dla zespołu basenów termalnych (Hungarospa), gdzie na obszarze 30 hektarów każdy znajdzie coś dla siebie. Czasami to nawet trudno jest odnaleźć ….. siebie, ponieważ zgubić się tu jest stosunkowo łatwo. W zależności od wielkości i rodzaju basenu, temperatury wody wahają się od 23 do 37 stopni. Są 30-40 centymetrowe brodziki z cieplutką wodą dla bobasów, 80-100 centymetrowe dla nieco starszych oraz głębokie dla pływających. Dla leniwych proponujemy „bulgotki”, dla aktywnych sztuczną falę, a dla tęskniących za morzem basen z imitacją plaży. Jeśli to nie wystarcza, to zespół zjeżdżalni powinien podbić adrenalinę. Na tym wielkim obszarze mamy mnóstwo barów i restauracji w bardzo przystępnych cenach, więc głodu tu nie zaznamy.
Noclegi
Jeżeli ktoś lubi wyzwania to można przyjechać bez rezerwacji i szukać lokum na własną rękę. Jednak szczególnie w okresie weekendu może to być trochę utrudnione. Pamiętajmy, że Hajduszoboszlo leży zaledwie 20 kilometrów o Debreczyna, drugiego, co do wielkości miasta na Węgrzech, więc jest to naturalny cel weekendowych wypadów. Dlatego proponujemy szukać miejsc przez internet:
http://www.hajduszoboszlonoclegi.pl/index.html
http://www.kwatery-prywatne.net/s/hajduszoboszlo
Jedzenie
Dla większości z nas kuchnia węgierska kojarzy się z gulaszem. W Hajduszoboszlo zwolennicy tej potrawy nie będą rozczarowani. Wybór jest ogromny i rzadko wpadamy na minę w przeciwieństwie do Budapesztu, gdzie wielokrotnie zdarzało nam się jeść wyrób gulaszopodobny.
Drugim daniem kojarzonym z Madziarami to leczo. Natomiast najpopularniejszy fast food to langosz. Jest to rodzaj placka smażonego na głębokim tłuszczu (jak pączki), na który nakłada się różne dodatki. Najczęściej jest to żółty ser i śmietana, ale może być też dżem. Jedyną wadą tego dania jest to, że jeśli chcesz być „fit” to nie opychaj się nim zbyt często.
Dla przeciętnego „Kowalskiego” wczasy nad Bałtykiem kojarzą się nierozłącznie ze smażoną rybką z frytkami, popijaną obficie piwem. Może to będzie zaskoczenie, ale na terenie basenów serwują fantastyczną rybę z frytami oraz spory wybór browarków. Polecamy rybę o tajemniczo brzmiącej nazwie hekk. Ciekawostką jest to, że nazwa hekk nie jest tłumaczona na inne języki. O ile wiemy, że jemy sandacza (swoją drogą rewelacyjny) lub doradę to w menu hekk po węgiersku, angielsku, rumuńsku i polsku to też hekk! Więc co to jest ten hekk? Eureka!!! Hekk to po prostu….. dorsz!!!
Jedzenie to nie wszystko, ponieważ trzeba czymś popić, aby nas nie przytkało. Węgry są sporym producentem win, więc możemy trochę poprzebierać. W sklepach mamy olbrzymi wybór win w śmiesznych cenach. W przedziale 400-700 HUF, czyli 6-10 zł za butelkę możemy naprawdę wybrać coś niezłego. W piwach też możemy poprzebierać. Są marki austriackie i czeskie, jednak lepiej próbować miejscowych. Mi najbardziej do gustu przypadł Borsodi oraz Soproni, innym podeszły Arany Aszok i Dreher.
Z „twardych” trunków najczęściej zamawiana była palinka. Jest to rodzaj wódki produkowanej z owoców morwy, śliwy, gruszy i moreli. Z nazwą palinka spotkać się można w wielu krajach, jednak to właśnie Węgrzy zastrzegli sobie tę nazwą, jako produkt regionalny. „Jadu” w tym produkcie jest od 40 do 70%, a co do smaku to zdania są podzielone. Nam to nie podeszło, choć próbowaliśmy różnych rodzajów, ale byli też tacy co piali z zachwytu.
Okolice Hajduszoboszlo
W najbliższym otoczeniu Hajduszoboszlo znajduje się Park Narodowy Hortobagy. Jest to wielka bezdrzewna równina, coś jakby step (po węgiersku puszta), która zachwyca swym ogromem i przestrzenią. Naprawdę ciekawe miejsce, ze względu na krajobrazy i przyrodę. Należy tylko pamiętać, aby nie wybierać się tam, gdy słupki rtęci przekraczają 30 stopni, bo wtedy robi się mało przyjemnie. Nie ma drzew to i nie ma cienia!
Nieco dalej warto zobaczyć zoo w miejscowości Nyiregyhaza. Nasze dzieciaki spędziły tam prawie cały dzień i nie chciały wychodzić. Jest to jeden z największych ogrodów zoologicznych w Europie, więc można zmęczyć nogi.
Dla smakoszy win obowiązkowym punktem, chociaż jednodniowego wypadu będzie Tokaj.
Co do Debreczyna, to nie za bardzo jest tam co zwiedzać, ale wpaść na kilka chwil zawsze warto.
Podsumowując, jeśli chcecie za naprawdę niewielkie pieniądze spędzić urlop to Hajduszoboszlo będzie dla Was dobrą alternatywą. Szczególnie polecamy to miejsce dla rodzin z dziećmi. Natomiast młodzież i bezdzietni dorośli po 2-3 dniach mogą tu zacząć się nudzić, więc dla nich radzimy potraktować tą miejscówkę, jako przystanek w drodze do bardziej rozrywkowych miejsc.