SENEGAL

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on PinterestShare on Google+Email this to someone

Jacekclipboard02

Senegal – drugi krok w Afryce zachodniej.

Senegal jako bardzo ciekawy i zróżnicowany kraj jest wart poświęcenia mu nieco więcej uwagi. Jednak my z racji ograniczeń czasowych musieliśmy zrezygnować z jego północnej części z Dakarem na czele i skupić się na samym południu.

Na granicy Gambijsko – Senegalskiej musieliśmy przepakować się do innego busa, ponieważ samochody na gambijskich numerach nie mogą przewozić obcokrajowców po drogach Senegalu. Jest to pokłosie prowadzenia bezsensownej wojny handlowej między obydwoma państwami.

sen-kol

Zresztą dla „białego” człowieka jest tu mnóstwo dziwnych rzeczy i niezrozumiałych przepisów.Począwszy od przekraczania granicy, poprzez nieustanne kontrole na licznych check pointach po wszechobecną korupcję. Dlatego żeby urlop był udany należy bezwzględnie wyłączyć nasze (europejskie) myślenie i dać ponieść się tutejszemu klimatowi bo inaczej przyjdzie nam zwariować.

Przyznam szczerze, że raz nie zastosowałem się do tej zasady i chciałem znaleźć logiczne wytłumaczenie do nielogicznego (w naszym mniemaniu) zachowania miejscowych policjantów. Zdarzenie to miało miejsce w  mieście Ziguinchor. Jechaliśmy główną drogą (to taka nasza wyasfaltowana gminna ścieżka)  i w pewnym momencie mudurowi przekierowywali ruch na równoległą drogę szutrową. Obie drogi – tę asfaltową i szutrową oddzielał tylko rów. Nie wiadomo dlaczego my  naszym busikiem mogliśmy pojechać dalej prosto obserwując przez boczne okna jak większość samochodów wlecze się w tumanach kurzu równoległą drogą szutrową. Po prawie dwóch kilometrach dojechaliśmy do miejsca w którym chcieliśmy zjechać z tej drogi w lewo ale napotkaliśmy „barykadę”  ułożoną z kilku …. napełnionych wodą plastikowych butelek?! Gdy kierowca chciał usunąć tą potężną przeszkodę z pobliskiego rowu, z krzykiem wyskoczyło dwóch mudurowych i kazali nam zawracać!   Zaraz! Jak to zawracać! Przecież my chcemy zjechać z tej przeklętej drogi a przez dwa przejechane już kilometry nic się tu nie działo . Żadnych remontów, malowania – kompletnie nic! I jak myślicie, czym to się skończyło? Po jakiś piętnastu minutach  bezsensownych dyskusji oraz próby przekupienia (tu biorą wszyscy) musieliśmy zawrócić ponieważ wysokość „myta” jakie sobie zażyczyli funkcjonariusze była zbyt duża. Pamiętajmy o tym, że na widok białasa stawka „dobrowolnej opłaty” rośnie kilkukrotnie. Czyli wróciliśmy te dwa kilometry, przejechaliśmy mostkiem na równoległą dziurawą szutrową drogę i w tumanach kurzu ślimaczym tempem dojechaliśmy dokładnie do tego samego zjazdu w lewo i tu …. mogliśmy skręcić?! Na tych manewrach straciliśmy godzinę. Przez dłuższą chwilę męczyło mnie pytanie – z jakiego powodu główna droga była zamknięta? Jednak, żeby nie zwariować wychyliłem w pobliskim barze dwie butelki miejscowego piwa Gazelle i w moim mózgu przekręciłem pokrętło na pozycje – Afryka. Od razu poczułem się lepiej i na nowo zacząłem podziwiać uroki lokalnego życia.

 

dsc00951

Naszą bazą w Senegalu był kawałek ( a raczej kawał) atlantyckiego wybrzeża zwany Cap Skirring. Przyznam szczerze że tak długich i praktycznie bezludnych plaż to jeszcze nie widziałem. Co prawda byłem na to przygotowany bo przed przyjazdem tutaj widziałem na youtube filmik na którym motocyklista przez ponad osiem minut zasuwa po plaży i od czasu do czasu mija tylko… krowy?!

dsc01027

Tak właśnie krowy! Krów jest tu na plażach kilkukrotnie więcej niż turystów, ponieważ znajdują tu ochłodę przed upałem.

dsc00936

My raz wybraliśmy się na przejażdżkę samochodem terenowym i faktycznie jedziesz, jedziesz i …. jedziesz a końca plaż nie widać. Ciekawą opcją jest wypożyczenie roweru za 10 Euro na cały dzień i jazda w nieznane. Pewnie zastanawiacie się co to za idiotyczny pomysł, żeby jeździć rowerem po piachu. Przecież każdy wie, że rower w piachu się zapada!  A jednak na plażach Cap Skirring ma to sens. Cały sekret polega na tym, że plaże są szerokie i bardzo łagodnie schodzą do oceanu. Czyli jak przychodzi popołudniowy odpływ to ukazuje nam się bardzo szeroka mocno ubita „autostrada”.

20160326_183840

Przyznam szczerze, że od młodzieńczych lat lubiłem na boso pokonywać kilometry Bałtyckich plaż, jednak tu można się naczłapać do bólu i to w samotności – pomijając towarzystwo  krów.

CAMERA

Senegal przez lata był kolonią francuską i wpływy te są widoczne po dzień dzisiejszy. Jeśli spotykamy jakiś turystów to 99% przypadków będą to Francuzi. Co się z tym wiąże porozumieć możesz się po francusku lub w języku lokalnych plemion Bassari, Fulbe, Mandinka. Jeśli więc znasz kilka (lub więcej) słów w języku Szekspira to po za drobnymi wyjątkami masz pecha. Pozostaje cudowna, niezawodna …. mowa ciała.

senegal-hotel

Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia gry udaliśmy się do jednej z nielicznych restauracji o dźwięcznej nazwie La Pirogue. Zasiedliśmy sobie w „klasycznych” plastikowych krzesełkach, ciemnoskóry kelner z szerokim uśmiechem podał nam menu i ……. awaria! Nazwy potraw które nic mi nie mówiły! Ba! Żebym chociaż potrafił je przeczytać. A na domiar złego w karcie NIE BYŁO ZDJĘĆ oferowanych potraw. Przyznajcie szczerze – ileż to razy człowiek zamawiał coś pokazując palcem na zdjęcie?!

20160327_145349

Oczywiście uroczy kelner nic nie kumał w języku odwiecznego „wroga”, więc poprosił o pomoc właścicielkę – starszą białą kobietę.

dsc00933

Właścicielka wystartowała do nas po francusku i …. dalej byliśmy w punkcie wyjścia. Wtedy stał się cud! Laura, przyciśnięta do muru tą niezręczną sytuacją zaczęła sobie przypominać pojedyncze francuskie słowa, których uczyła się  w zamierzchłej przeszłości – w ogólniaku. O dziwo to wystarczyło aby zamówić pyszne jedzenie.

20160327_135837

Oprócz napawania się urokami miejscowych plaż postanowiliśmy udać się na rejs pirogą po lesie namorzynowym i zakotwiczyć na wyspie Ehidje, gdzie w miejscowym barze warto skosztować grillowanych ostryg. Dla smakoszy trunków wyskokowych nie lada gradkom może się okazać smakowanie wina palmowego w którego produkcji specjalizują się miejscowi Diolowie.

senegal-piroga

Mi ten trunek nie przypadł do gustu ale byłem w mniejszości.

Ponad to zajrzeliśmy do dwóch okolicznych wiosek aby bliżej przyjrzeć się jak żyją miejscowi. No cóż. Nie jest to kraina luksu ale chyba nikt nie spodziewał się tu ujrzeć szklanych domów. Po prostu doceniajmy to co mamy w Europie.

senegal-wioska

Trzy dni minęły szybko i nadszedł czas by pożegnać Senegal i ruszyć w dalszą drogę do Gwinei Bissau. Senegal południowy na pewno pozostawi mi w pamięci bezludne i niekończące się plaże. Może woda nie ma całej tęczy barw jakie widziałem na Malediwach i w Tajlandii, nie jest tak ciepła jak na Karaibach czy w Egipcie ale jeszcze nie byłem w takim miejscu aby można było pojeździć po plaży rowerem w towarzystwie …..krów?!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on PinterestShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *