SANKT PETERSBURG

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on PinterestShare on Google+Email this to someone
kecaj madeby

Flanky  

Sankt Petersburg – czarne noce i białe dnie nad Newą!

        Rosja już od dawna chodziła nam po głowie… Już w Barcelonie w 2009 roku postanowiliśmy, że do Rosji jedziemy! No i słowa dotrzymaliśmy! Początkowo plan był taki, że jedziemy do Moskwy, ale Sankt Petersburg okazał się po prostu korzystniejszy finansowo – hotele i bilety na samolot były dużo tańsze, choć oczywiście Rosja generalnie jest droga…

        Najtaniej wyszło nam, że dolecimy z Berlina. Bilet w dwie strony liniami Air Berlin do Sankt Petersburg wyniósł 460 zł za osobę! Jak widać poza sezonem znacznie taniej i o wiele taniej niż z Warszawy (w tym terminie cena biletu z Wawy wynosiła ok. 750 zł!)
Jeśli chodzi o parking przy lotnisku Tegel to proponujemy za parking nie płacić tylko zostawić pasażerów i bagaże na lotnisku, a autko postawić ok. 500-700 metrów od lotniska na Adam von Trott Strasse (boczna Saatwinkler Damm). Dużo miejsca na postawienie autka, no i za darmo!!! Jakby nie było w kieszeni zostaje 45 EUR!!! Minus? Trzeba spacerek zrobić z powrotem na lotnisko ok. 15-20 minut, ale za prawie dwie stówki oszczędności myślę, że warto podreptać te kilka metrów!
Uliczkę znaleźliśmy poprzez Google Maps, więc Wy też możecie zobaczyć jak tam dojść i gdzie konkretnie postawić auto!

Sankt Petersburg
Ciekawe spojrzenie na Ermitaż z tarasu widokowego Soboru św. Izaaka

Na powitanie… kieszonkowcy i prohibicja!

        1h. 45 min. lotu i jesteśmy na miejscu! Bardzo dobre połączenie!
Z lotniska trzeba dostać się busem nr 13 do najbliższej stacji metra Moskowskaja, żeby dojechać do centrum miasta (za bilet płaci się przy wysiadce).
W metrze od razu przygoda! Kieszonkowcy!!! Trzeba uważać! Flankowi chcieli „zajumać” portfel z kieszeni przy wejściu do wagonu… Krótka akcja, sztuczny tłok, trzech gości całkiem dobrze ubranych, niepozorni – jeden czytał książkę, drugi udawał biznesmena, trzeci wypisz-wymaluj student… Na szczęście bez powodzenia! Flanky się zorientował i nie dał wyrwać sobie kasy i dokumentów! Ufff…
Nasz hotel to… Saint Petersburg. Standard taki sobie… 220 zł za pokój/dobę ze śniadaniem, ale lokalizacja znakomita! Z okien hotelu widok na Newę, zwodzone mosty i krążownik Aurora!!! A śniadania… po prostu bajka! Takich jeszcze nigdzie nie było, a kilka hoteli w Europie i na świecie odwiedziliśmy, więc wiemy co mówimy/piszemy! Rewelacja!
Na początek przywitanie z miastem – spacer po centrum Newskim Prospektem, z kolacyjką w restauracji kazachstańsko-gruzińskiej o wdzięcznej nazwie „Adżapsandał” przy ul. Belinskogo! Jedzenie – poezja! Polecam chinkali i pieczywo prosto z pieca! Nietypowe smaki, nietypowe naczynia, nietypowy wystrój, nietypowe przyprawy… wszystko nietypowe! Niebo w gębie typowe, czyli boskie!
Miasto nocą wygląda super! Wszystko oświetlone, życie nocne kwitnie, sklepy i knajpy otwarte do bardzo późna! Po 23.00 wracamy nareszcie do hotelu, zostawiamy żonki w pokojach i sami ruszamy… na zakupy! Trzeba się przecież jakoś przywitać. Zachodzimy zatem do „nocnego”… Półki w sklepie uginają się od alkoholu – oferta trunków „od wyboru do koloru”. A tu niespodzianka… Od godz. 23.00 do 8.00 rano prohibicja! Zakaz sprzedaży alkoholu!!! Jaki to był dla nas szok… Żyjemy jednak w wolnym kraju, gdzie na każdym kroku i o każdej porze człowiek zaspokoi swoje podstawowe potrzeby! Wódeczkę popijamy w restauracji hotelowej… Tam na szczęście prohibicji nie ma!

Widoczek z hotelu Saint Petersburg
Widoczek z hotelu Saint Petersburg
Imprezka powitalna! ;)
Imprezka powitalna! 😉

Ermitaż i Cerkiew Zbawiciela Na Krwi

        This is a must… jak mawiają Anglicy, gdy trzeba coś koniecznie zobaczyć! Po wizycie w tych obiektach nie ma się wątpliwości dlaczego słynne muzeum Ermitaż jest słynne, a dlaczego imponująca Cerkiew Zbawiciela na Krwi jest olśniewająca!
To niewątpliwie najsłynniejsze miejsca w Sankt Petersburg i koniecznie trzeba widzieć to wszystko na własne oczy, aby potem właśnie w taki sposób pisać! Co prawda wstępy drogie – bilety 40,00-50,00 zł za osobę, ale „warto” to mało powiedziane… Z drugiej strony, a propos tych cen, to przypomniało nam się, że wstęp do Kopalni Soli w Wieliczce to też ponad 50,00 zł, więc może z tym „wstępy drogie” to lekko nas poniosło? My osobiście za muzeami i galeriami nie przepadamy, ale Ermitaż nas zachwycił! Oprócz tysięcy obrazów, rzeźb, gobelinów, mebli i innych eksponatów to co zachwyca szczególnie to architektura… Wygląd niektórych pomieszczeń zaskakuje, zdumiewa, zapiera dech w piersiach… Naprawdę jest co podziwiać i w Ermitażu można naprawdę złożyć odrębną, kilkugodzinną lub 2-3. dniową wizytę, aby dokładniej przyjrzeć się architekturze poszczególnych pomieszczeń. Zresztą na załączonych fotkach zweryfikujcie sami czy mamy trochę racji…

        Co do Cerkwi Zbawiciela na Krwi… No to jest coś co powala na kolana! Poważnie!!! No bo jak tu przejść obojętnie obok tego, że całe (!!!) wnętrze świątyni – ściany, sufity, podłogi – wyłożone są mozaikami wykonanymi z „kamyczków” różnej maści o wymiarze 1 x 1 cm?! Szok! I oczywiście wszystkie te „kamyczki” ułożone są w obrazy przedstawiające sceny z życia świętych! „Ochom”, „achom” końca nie było… Na koniec dnia nie zabrakło dobrego jedzonka! Polecamy gruzińską restaurację Hochu Harcho przy stacji metra Sadovaya. Tutaj znajdziecie Menu Troszkę drogo, ale jak zobaczycie menu to nie wierzę, że nie będzie ochoty tego wszystkiego spróbować! Smacznego!

Sankt Petersburg
Ermitaż już od wejścia robi olbrzymi wrażenie! Szczękoopad gwarantowany!
Sankt Petersburg
Tserkov Spas na Krovi… czyli Cerkiew Zbawiciela na Krwi w całej okazałości! Słyszałem, że bardziej okazała niż ta w Moskwie i pewnie chyba tak

Marszruta po Sankt Petersburgu

        Piter to taka potoczna nazwa miasta Sankt Petersburg – od razu wyjaśniamy dla niewtajemniczonych. Plan na dziś to: krążownik Aurora, dom cara Piotra I, Twierdza Pietropawłowska, Striełka, Sobór św. Izzaka, Teatr Maryjski i Instytut Smolny. Ambitnie! Wszystko oczywiście na nóżkach – żadne metro! Trasa fajna, bo cały czas wzdłuż Newy lub kanałów. Po drodze mnóstwo mniej znanych pałaców, muzeów, cerkwi, galerii, kamieniczek, mostów, itp., ale wszystko warte obejrzenia i zatrzymania się choćby na chwilę. Choćby pstryknąć fotkę… Naprawdę w mieście jest co zwiedzać i gdzie zawiesić oko. Przejście całej trasy ze zwiedzaniem zajęło nam kilka ładnych godzin – od ok. 10.00 do ok. 18.00, więc trochę jest spacerowania. Oczywiście z przerwami na obiad, piwko oraz kawki, herbatki, czekolady na gorąco. Na koniec zostawiliśmy sobie coś na deser… No, ale to trzeba zobaczyć na załączonych fotkach do oglądania których bardzo zachęcam!

Sankt Petersburg
Instytut Smolny – dziś siedziba gubernatora Sankt Petersburga
sankt-petersburg
Od lewej: Jeździec Miedziany a na nim car Piotr I, Sobór św. Izaaka, pomnik wiecznie żywego Lenina przy Dworcu Fińskim, ulica Dzierżyńskiego i pozałacane wieże Twierdzy Pietropawłowskiej

Peterhof – fontanny wrażeń!

JAK DOJECHAĆ DO PETERHOFU?
Można wodolotem z przystani obok Ermitażu, ale wychodzi dość drogo i szkoda kasy (ok. 50 zł/w jedną stronę/osobę) w stosunku do „marszrutek” (mini-busików za 5 zł/ w jedną stronę/osobę). Poza tym marszrutka ma tę zaletę, że jest możliwość przejechania przez pół tego wielkiego miasta (4,5 mln mieszkańców!) i obejrzenia sobie jak ten bajkowy Sankt Petersburg wygląda poza centrum… Od razu podpowiemy, że bajkowo już nie jest. Ale to chyba domena większości wielkich aglomeracji.
Marszrutki ruszają spod Dworca Bałtyckiego (Bałtijskij Wokzał), gdzie również dociera metro (linia M1). Czas przejazdu z dworca do Peterhofu to ok. 45 minut.

Sankt Petersburg
Peterhof. Wielka Kaskada – wielka fontanna, z wielkimi wrażeniami!

CO WARTO, A CZEGO NIE WARTO?
Jak już pisaliśmy nie warto wodolotem dotrzeć do Peterhofu, ale nie tylko to… Nie warto również wchodzić do Wielkiego Pałacu w Peterhofie. Nie dość, że cena zaskakująco wysoka (ok. 55 zł/osobę) to jeszcze w środku nie można robić w ogóle zdjęć – nawet za dopłatą!!! Skandal! Poza tym oprócz biletu do Pałacu płaci się za bilet do fontann i parku (ok. 40 zł/osobę), więc gdyby chcieć zobaczyć wszystko w tym Peterhofie to na dwie osoby wychodzi za wstępy ok. 200 zł! Sporo, nieprawdaż?
Dodatkowym argumentem za tym, żeby nie wchodzić jest to, że w tym Pałacu tak za bardzo nic specjalnego nie ma. Wszystko zostało odrestaurowane, bo to po wojnie niestety ruina była. Poza tym bolszewicy i hitlerowcy zrobili swoje i nakradli ile się dało… Pozostało zrobić wierną imitację wszystkiego. Naszym zdaniem Pałac wygląda lepiej od zewnątrz niż wewnątrz!
To co na pewno warto dokładniej obejrzeć to fontanny i piękny park rozłożony na kilkudziesięciu hektarach wzdłuż Zatoki Fińskiej! Coś pięknego!!! Mieli gest ci Rosjanie, oj mieli… Bardzo chcieli być lepsi od Wersalu, no i chyba im się udało! Oceńcie sami podczas wizyty w Peterhofie.
Oczywiście najefektowniejsza jest Wielka Kaskada – hektolitry wody spływające z kilkunastu metrów po 17 stopniach wśród złoconych posągów, płaskorzeźb i mniejszych fontann! Centralną częścią całej fontanny jest Samson, który rozdziera paszczę lwa a z tej wyrzucany jest słup wody na wysokość 30 metrów. Imponujące! Oszałamiające! Szczękoopadające!
Po wrażeniach związanych z fontannami przechadzka po ogromnym parku… Spokój, cisza, mnóstwo zieleni, drzew, kanałów, szum fal Morza Bałtyckiego… Sielanka, jednym słowem!
To co jeszcze warto zobaczyć w Peterhofie (już poza terenem pałacu i parku) to duża cerkiew, architektonicznie podobna do Cerkwi Zbawiciela na Krwi w Sankt Petersburg. W środku bardzo kameralnie, cicho jak przystało na miejsce modlitwy i bardzo pięknie!

Peterhof
W Peterhofie park ciągnie się aż do Zatoki Fińskiej

Bursztynowa Komnata odnaleziona!

        Tutaj, w Carskim Siole, widać gołym okiem jak potężnym i bogatym mocarstwem była Rosja za czasów carów. Owszem, jest Ermitaż, jest Peterhof, Twierdza Pietropawłowska i kilka innych miejsc w Sankt Petersburg i okolicach, gdzie widać niezwykły przepych, architektoniczny rozmach i zdumiewające piękno…
To jednak Wielki Pałac Katarzyny II wraz z przylegającym parkiem jest najbardziej imponującym i niezrównanym dziełem, które robi przeogromne wrażenie na odwiedzających!
Do Puszkina, miejscowości w której zlokalizowane jest Carskie Sioło, można tanio (ok. 5 zł/bilet w jedną stronę/osobę), łatwo, wygodnie i szybko dojechać kolejką podmiejską z Dworca Witebskiego (Witebskij wokzał). Do dworca można dojechać metrem (linia M2). Po 30. minutowej podróży należy wyjść z dworca i wsiąść do autobusu (linia nr 371 lub 382). Po przejechaniu kilku przystanków wysiada się około 300-400 metrów od Pałacu (warto zapytać kierowcy lub pasażerów, żeby nie przegapić przystanku, na którym należy wysiąść!).
Wstęp do pałacu kosztuje ok. 35 zł. Jest na szczęście możliwość fotografowania, stąd mogę załączyć kilka fotek!
Zdecydowanie najbardziej efektownymi miejscami w Pałacu są Bursztynowa Komnata i zajmująca powierzchnię ponad 1000 m. kw. (!!!) Wielka Sala z ogromnym malowidłem na suficie – Triumf Rosji. Długość całego budynku to ponad 300 metrów, do zwiedzania jest kilkadziesiąt sal i komnat, więc jest trochę dreptania. Na spokojne zwiedzanie trzeba przeznaczyć minimum ok. 2 godzin. Oprócz tych najwspanialszych komnat i sal duże wrażenie robią również ogromne piece wykonane z fajansu z Delft. Trzeba także trochę pospacerować po okazałym parku.
Odwiedziny w Carskim Siole polecam szczególnie, choć trzeba kawałek wyruszyć za miasto… Zdecydowanie warto się jednak poświęcić i zobaczyć te oryginalne miejsce!

Carskie Sioło
Niezłe balety musiały być w tym Carskim Siole 😉
Carskie Sioło
Fotografowanie Bursztynowej Komnaty jest zabronione! Ufff… Dobrze, że to jest tylko jej kopia!

Podsumujmy… Ostrożnie ze stereotypami!

        Zanim o utartych opiniach na temat Rosji i Rosjan garść obserwacji i wskazówek wytrawnych obserwatorów dla tych, którzy zechcą odwiedzić Rosję i Sankt Petersburg. A nóż-widelec komuś się przyda lub z ciekawością poczyta…

O CZYM WARTO PAMIĘTAĆ/WIEDZIEĆ?
1. Wizy! Aby wjechać do Rosji potrzebne są wizy. Jasna sprawa! Tyle, że większość osób załatwia wizy poprzez biura turystyczne lub biura podawcze przy konsulacie Federacji Rosyjskiej. I jest to błąd! Wizę można załatwić samodzielnie w konsulacie. My załatwialiśmy wizy w Poznaniu i nawet wliczając dojazdy wyszło znacznie taniej (dla 4 osób) niż przez biuro podróży czy biuro podawcze (koszt 157 zł, a w biurze wychodziło ok. 260 zł/osobę). Do ceny wizy zawsze trzeba doliczyć koszt tzw. vouchera turystycznego (89 zł), obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego (19 zł za 7 dni) oraz koszty wykonania fotek do wizy. Załatwienie wszystkich formalności trwa tydzień.
2. Z walizką do metra?! To nie jest niestety w Sankt Petersburg takie proste! Jeśli Twoja walizeczka nie zmieści się w wąskiej bramce to będziecie mieli tylko dwa wyjścia:
a) przenieść niepostrzeżenie walizkę nad bramką – sposób z góry skazany na niepowodzenie ze względu na czujne oko Wielkiego Brata, czy raczej braci – jest ich zwykle kilkunastu na każdej stacji metra
b) wykupić dla swojej walizki bilecik (3 zł) i przejść przez specjalną, szeroką brameczkę dla „pasażerów wielkogabarytowych”
3. Ruble ciężko kupić w Polsce – przynajmniej w naszym niewielkim mieście było to problemem, ale może we Wrocławiu, Poznaniu, Katowicach czy Warszawie łatwiej o kupno tej waluty…
4. Czas w Sankt Petersburg jest przesunięty o 2 godziny do przodu w stosunku do naszego czasu. Warto o tym pamiętać, aby nie spóźnić się na powrotny samolot/autobus

CIEKAWOSTKI? A MOŻE RACZEJ ZASKOCZENIA…
1. W Rosji pomiędzy godziną 23.00 a 8.00 obowiązuje PROHIBICJA! Aż trudno w to uwierzyć, ale naprawdę w tym czasie nie można kupić żadnego wysokoprocentowego alkoholu!!! Za taki „wysokoprocentowy” alkohol uważane jest również… wino! Można jedynie kupić trunki o zawartości alkoholu poniżej 3%. Jak komuś bardzo zależy na ugaszeniu pragnienia w godzinach nocnych pozostają restauracje hotelowe! Od razu uprzedzamy: DROGIE! Warto zatem zaopatrzyć się wcześniej!
2. Uwaga! W nocy mosty na rzece Newa nieczynne!!! Jeśli macie hotel po drugiej stronie rzeki, a jesteście akurat w centrum miasta ok. 2.00 w nocy to jesteście w… pułapce! Do hotelu nie dotrzecie. No chyba, że wpław! A wszystko przez to, że w środku nocy wszystkie (!) mosty podnoszone są do góry, aby umożliwić przepłynięcie statków kursujących pomiędzy Zatoką Fińską a Jeziorem Ładoga. „Rozkład jazdy” zamykania i otwierania poszczególnych mostów znajdziecie w recepcji Waszego hotelu. Pilnujcie się, jeśli nie chcecie „zakwitnąć” do białego rana w sercu tego pięknego miasta!
3. Ilość barów z sushi na 100 m. kw. przebija chyba nawet Japonię! W centrum, na Newskim Prospekcie jest tego zatrzęsienie! Może to chwilowa moda?
4. Opinie na temat bogactwa panoszącego się w Rosji nie są absolutnie przesadzone! Ilość mijających nas luksusowych Mercedesów, Bentleyów, Infinity, Lexusów, Audi, Ferrari i innej maści limuzyn przekracza wyobrażenie! Grrruuubo!
5. Sankt Petersburg to bardzo czyste miasto! Jak wiadomo śmieci i brud to ogromny problem wielu światowych metropolii. Wiemy co mówimy! Byliśmy już m.in. w Paryżu, Londynie, Nowym Jorku, Rzymie, Rio de Janeiro i w naszej „sztolicy”… Wszędzie tam czystość miasta pozostawia wiele do życzenia. Ale, jak na ironię, problem ten nie dotyczy Sankt Petersburg! To naprawdę bardzo czyste miasto. Czasami skromnie, czasami biednie, czasami ponuro (szczególnie na wielkich osiedlach mieszkaniowych budowanych z wielkiej płyty), ale… czysto!

Sankt Petersburg
Sankt Petersburg w pocztówkowej pigułce

FAKTY, MITY I STEREOTYPY
A teraz obiecane obalanie… stereotypów! Na temat Rosjan i Rosji oczywiście! Podczas pobytu w Sankt Petersburg (choć krótkiego) zdążyliśmy zmienić „nieco” zdanie na temat tego kraju. Co więcej zresztą, to nie trzeba tutaj spędzić „całego życia” żeby uważny obserwator dostrzegł, że wiele rzeczy już na pierwszy rzut oka nie wydają się takie jak je sobie wyobrażaliśmy lub usłyszeliśmy…

Stereotyp Nr 1: Powszechny alkoholizm
Owszem, prohibicja w Rosji od 23.00-8.00 z jakiegoś powodu jest! To prawda. Jednak, jeśli ktoś myśli, że połowa miasta zatacza się w alkoholowym upojeniu nad brzegiem Newy to grubo się myli. Na ulicach nie uświadczysz żadnego, podkreślam żadnego, pijanego i zataczającego się jegomościa! Co więcej, jak się okazuje, statystyczny Rosjanin spożywa minimalnie więcej alkoholu niż statystyczny… Polak! Jak się okazuje różnimy się bardzo od siebie… kulturą picia.

Stereotyp Nr 2: Przestępczość
I tutaj statystyki są dla Polski niekorzystne. W Rosji jest bardziej bezpiecznie niż w naszym pięknym kraju nad Wisłą. Oczywiście potwierdzamy to! W Sankt Petersburg turysta może czuć się bardzo bezpiecznie, nawet bardzo późną nocą. W wielu miejscach napotyka się patrole milicji, ochroniarzy lub strażników. Dworce, stacje metra i inne miejsca publiczne to już w szczególności miejsca pełne mundurowych. Z drugiej strony rzeczywiście ma się wrażenie, że to „miasto policyjne” (milicyjne). Oczywiście trzeba pamiętać o kieszonkowcach, ale tego rodzaju przestępczość dotyka turystę w prawie każdym kraju na świecie.

Stereotyp Nr 3: Piszcząca bieda
Petersburskie ulice to przede wszystkim luksusowe fury, ekskluzywne sklepy i wytworne restauracje. Ogólnie miasto jest drogie, a to o czymś świadczy. Ludzie tam mieszkający mają coraz więcej kasy i ktoś im stworzył te miejsca gdzie mogą je wydać. Większość artykułów codziennego użytku jest droższa niż w Polsce! Oprócz paliwa, które tutaj jest o połowę tańsze. Oczywiście bogactwo nie dotyczy wszystkich, ale z drugiej strony biedy nie widać. Na ulicach nie ma żebraków czy kloszardów zaglądających do każdego śmietnika. Skromniej jest oczywiście na przedmieściach czy w podmiejskich miejscowościach, ale daleko tam jest do biedy. Na pewno na prowincji jest dużo skromniej i pewnie dużo biednej, ale czy u nas też tego nie ma? Jak dla nas normalny kraj ta Rosja!

Stereotyp Nr 4: Wieczna zima
Straszyli nas, że w końcówce września to temperatury już mogą mocno spaść i żeby nie zamarznąć lub nie zmoknąć to co najmniej trzeba zabrać ze sobą kalesony, termofory, śpiwory lub w najlepszym przypadku… wodery!
Nic z tych rzeczy! Polecamy wyjazd właśnie po sezonie – we wrześniu. Później już nie, ale nie ze względu na pogodę… Po prostu większość atrakcji turystycznych jest częściowo zamykana. Na przykład dotyczy to fontann w Peterhofie – są czynne tylko do początku października! A to przecież jedna z najfajniejszych atrakcji.

KULINARNE REKOMENDACJE!
Typowo rosyjskiej kuchni nie mieliśmy okazji spróbować. A to z tego względu, że akurat nie natrafiliśmy na jakąś knajpkę z takimi specjalnościami. W ogóle jakoś słabo promują swoją kuchnię. Najbardziej popularnym „daniem” w Rosji jest… wódka! Skąd my to znamy?! Jakby co, to polecamy wódeczkę Aurora, Sankt Petersburg, Stolicnaya (droga!) i Ruskij Standard. Wracając do kuchni… Tak jak wspomnieliśmy dużo barów sushi. Ale jechać do Sankt Petersburg i jeść sushi?! My najchętniej jedliśmy w restauracjach z kuchnią gruzińską i kazachstańską, których jest sporo. Pyyyycha!
Z tych dań, które jedliśmy to polecamy: chinkali, ser sulguni z pomidorami, ayran (do picia!), chashushuli, kuch-machi oraz solyankę. Coś nadzwyczajnego!

Sankt Petersburg
Towarzysz… podróży zajadając, a raczej opychając się, zupką w gruzińskiej knajpce!

 

Głodni następnych podróży? Macie ochotę spróbować ciut Skandynawii? Jeśli tak, wybierzcie się z nami do Finlandii i poznajcie smaczne oblicze Helsinek

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on PinterestShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *