DUBAJ

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on PinterestShare on Google+Email this to someone

Czy Zjednoczone Emiraty Arabskie to ….. Dubaj?

Jacekclipboard02

Właśnie takie pytanie kołatało się w mojej głowie, gdy planowałem wyjazd do ZEA. Dla większości z nas pewne równania są oczywiste, jak chociażby Finlandia = Helsinki, Dania = Kopenhaga, Estonia = Tallin, Brazylia =Rio i właśnie Emiraty = Dubaj. Jednak wymienione kraje po za swoimi stolicami mają znacznie więcej do zaoferowania, tak jak Emiraty po za Dubajem, który…. nie jest nawet ich stolicą?! ZEA to siedem emiratów, z których Dubaj jest tylko jednym i wcale nie największym. Palmę pierwszeństwa pod względem wielkości oraz zasobów czarnego złota (ropy) dzierży stolica – Abu Zabi.  Mamy jeszcze Ajman (Adżman), Sarjah (Sardża), Umm al-Kajwajn, Ras al-Chajma, Fudżajra, tylko….. kto o ich istnieniu z Was słyszał?!  No właśnie, ktoś słyszał? Przyznam się szczerze, że ja również postrzegałem ZEA przez pryzmat Dubaju i w małym wycinku Abu Zabi w którym kiedyś na chwilkę przycupnąłem lecąc pierwszy raz do Tajlandii. Więc co jest takiego w tym Dubaju, że chcemy tam polecieć.

Większość z nas słyszała o sztucznych wyspach, najwyższych budynkach, najdroższych hotelach, największych centrach handlowych, o naj, naj, naj…….!!! A najzabawniejsze jest to, że te wszystkie „naj”  są tam naprawdę – zabrane pustyni i wyrwane morzu. Jak się to wszystko odbiera, postrzega i czy się podoba, to już zupełnie inna historia.

Transport

Jedną z pierwszych rzeczy, które robią na nas wrażenie są środki komunikacji. O ile taksówki nie różnią się od milionów innych na świecie to już autobusy i metro mogą zaskoczyć. Wracając do taksówek to wszystkie są w odcieniu kremowym tylko dachy mają różne kolory, w zależności od korporacji. Taksówki z różowym dachem, są prowadzone przez kobiety i mogą nimi podróżować tylko kobiety lub ich małe dzieci. W pozostałych taksówkach nie jest mile widziane siadanie pań obok kierowcy.

Taksówki w Dubaju

Podróżując autobusem musimy wiedzieć, że pierwsze trzy rzędy są przewidziane tylko dla kobiet, więc warto o tym pamiętać, aby w ferworze zwiedzania nie klapnąć na te siedzenia. Niezwykle przydatnym wynalazkiem są zamknięte, przeszklone i klimatyzowane przystanki autobusowe. W czasie tych lipcowych dni temperatura wahała się pomiędzy 45 a 48 stopniami, więc takie klimatyzowane „oazy” dawały prawdziwe wytchnienie.

Klimatyzowany przystanek autobusowy

 

W bardziej ruchliwych miejscach są osobne przystanki dla Pań i Panów.

Metro lub raczej kolejka naziemna to już cudeńko techniki. Tylko w starej, małej części Dubaju jedziemy pod ziemią a reszta tras prowadzi naziemnymi estakadami. Poszczególne stacje to swoiste perełki architektoniczne, przeważnie ze szkła, betonu i stali.

Jedna ze stacji metra

Nie muszę dodawać, że wszędzie jest klima. Perony są oddzielone od torów taflą szkła (aby chłód nie uciekał), tylko w miejscach, gdzie zatrzymują się wagony są rozsuwane drzwi. W momencie zatrzymania się wagonów drzwi na peronach i metra otwierają się jednocześnie, więc spokojnie przeskakujemy z chłodnego w …. zimne. Musimy trochę uważać, żeby nas nie przewiało, bo pomimo takiej techniki, klima w wagonikach dmucha zdecydowanie za mocno i potrafi nieźle zmrozić. Dlatego warto mieć przy sobie czapkę z daszkiem i coś do narzucenia na ramiona. Dzięki temu, że metro jest w pełni zautomatyzowane i nie ma w nim maszynistów to polecam miejsca na początku lub końcu, skąd można podziwiać panoramę miasta.

Wagoniki metra.
Burj Khalifa i Dubai Mall

Najwyższy budynek na świecie i największe centrum handlowe naszej planety są ze sobą połączone, więc można cały dzień grasować po sklepach, knajpach oraz innych atrakcjach by w ramach oddechu wjechać na górę, aby podziwiać panoramę Dubaju. Jeżeli chodzi o Dubai Mall to nie zrobiło na mnie specjalnego wrażenia, ponieważ prawie niczym nie różni się od tych nam znanych w Polsce. Większość sklepów oferuje produkty znanych światowych i europejskich marek a obsługa pochodzi chyba z dwustu krajów świata. Wystarczy chwilę pogadać przy regale lub stoisku a zaraz znajdzie się jakiś Polak, Słowaczka, Ukrainka lub Czech, którzy zechcą ci pomóc w zakupach, jeśli masz problem z angielskim. Co do wielkości to faktycznie jest to suma Złotych Tarasów, Galerii Krakowskiej, Galerii Dominikańskiej, Avenidy, Manufaktury i ….Centrum Karuzela w Biskupcu. Na mnie największe wrażenie zrobiło akwarium. Potężna szklana ściana wody z różnymi stworami morskim dostępna dla wszystkich lub przejście tunelem za dodatkową opłatę.

Akwarium robi olbrzymie wrażenie.

 

Możemy podziwiać różne morskie stwory

 

Taki kiczowaty „stragan” przed wejściem do tunelu

 

Tunel to czad

Na zewnątrz znajdują się baseny z fontannami, gdzie po zapadnięciu zmroku urządzane są pokazy z serii światło, woda i dźwięk.

Jacki podróżują zawsze razem

 

Fontanny nocą

 

Finał pokazu robi wrażenie

Aby mieć szansę rozkoszowania się panoramą Dubaju z najwyższego budynku świata – Burj Khalifa, trzeba kupić bilety i najlepiej jest je wcześniej sobie zarezerwować. Jednak w miesiącach wakacyjnych, gdy temperatura nie rzadko przekracza 50 stopni a większość miejscowych ucieka do chłodniejszej Europy, nie ma takiej konieczności. Budynek ma wysokość 829 metrów i 163 piętra.

Burj Kalifa z trudem mieści się w obiektywie

 

Końca nie widać

Do wyboru mamy dwa rodzaje biletów: wjazd na poziom 123 i 124 lub wersję droższą na 143 piętro. (link do cennika). Bez względu na którą opcję się zdecydujecie, widoki z góry są naprawdę porażające. Natura pokarała mnie lękiem wysokości z którym staram się nieustannie walczyć poprzez zjazdy na zipline czy skacząc ze spadochronem to jednak tego dnia ani razu nie zadrżały mi nogi ani nie „przyspawałem” się rękami do barierki. Dziwne! Może dlatego, że jest to tak surrealistyczne uczucie, że już nie ma miejsca na strach. Pozostaje życzyć sobie, aby widoczność dobra, bo niestety często nie jest z tym najlepiej. Gdy my byliśmy na górze to widoczność była na trzy kilometry co jest znośnym wynikiem.

Tak wyglądają drapacze chmur z …. góry

 

Tańczące fontanny widziane z innej perspektywy

 

Nie po raz pierwszy Jacki wywołały zamieszanie. Inni turyści zaczęli tłumnie robić nam fotki, bo kto wie ile będą warte w przyszłości?
Palma Jumeirah i Hotel Atlantis

Projekt sztucznej wyspy w kształcie palmy od bardzo dawna rozbudzał moją wyobraźnię. Dziesiątki programów obejrzanych na ten temat w telewizji, jeszcze większa ilość artykułów przeczytanych w internecie i wreszcie tu jestem.

Tak sztuczna palma wygląda w google

Mocno podnieceni wsiadamy do pierwszego wagonu kolejki naziemnej, aby mieć lepszy widok i ruszamy pod sam hotel Atlantis. Pierwsza stacja, druga i …. powoli zaczyna nurtować nas pytanie, gdzie jest ta cudowna, przepiękna palmowa wyspa? Nagle dociera do nas okrutna prawda, że już przejechaliśmy ponad 2/3 tej wyspy, nawet tego nie zauważając?!  To był szok! Niestety, już nie po raz pierwszy rzeczywistość jest zdecydowanie mniej kolorowa niż filmy i zdjęcia. Po prostu urokiem wyspy w kształcie palmy najlepiej jest się cieszyć z lotu ptaka, ponieważ z poziomu gruntu niczym się ona nie różni od tysięcy innych nadmorskich uliczek. Na szczęście nie mamy zbyt wiele czasu, aby rozpaczać, gdyż pędzimy kolejką centralnie w środek hotelu Atlantis a w tym przypadku widoki są piękne.

Widok z pierwszego wagonu kolejki robi wrażenie.

Po dodarciu do „szczytu palmy” po prawej stronie mamy Aquaventure Waterpark – królestwo wodnego szaleństwa dla……. nieco bogatszych?! (tu link do cen). Przecież sąsiedztwo hotelu Atlantis zobowiązuje! Pomimo, że na liczniku było 48 stopni, do tego nieznośna wilgotność, która powodowała natychmiastowe zalewanie potem całego ciała w ciągu kilku chwil po opuszczeniu cudownej strefy klimy, to jednak nie zdecydowaliśmy się na skorzystanie z uciech parku wodnego. Nie omieszkaliśmy za to zrobienia sobie kilu fotek przed hotelem Atlantis.  Ten potężny budynek z charakterystyczną „dziurą” w środku, może się podobać, jednak w takich warunkach atmosferycznych nie za bardzo mogliśmy się delektować jego widokiem. Zresztą dla piechura otoczenie hotelu jest mało przyjazne, ponieważ wszędzie jeżdżą samochody, brak jest chodników, przejść dla pieszych, gdyż jest to królestwo taksówek i drogich furmanek. Zresztą w całym Dubaju (może po za starą częścią), poruszanie się z kapcia po ulicach nie jest łatwe. Po prostu miasto to, zostało stworzone dla zmotoryzowanych. Na szczęście na „szczycie palmy” jest deptak, z którego mogą skorzystać niezmotoryzowani mieszkańcy i turyści.

Dubaj
Hotel Atlantis naprawdę jest wielki
Burj Al Arab i Souk Madinat Jumeirah

Sześćdziesięciopiętrowy hotel w kształcie żagla, czyli Burj Al Arab był bez wątpienia jednym z pierwszych, najbardziej rozpoznawalnych symboli Dubaju. Ten dość „leciwy” obiekt, wybudowany został jeszcze w ubiegłym wieku (1999r.) i jako jedyny na świecie mógł się szczycić posiadaniem siedmiu gwiazdek. Potem świat poszedł do przodu, wybudowano jeszcze bardziej luksusowe i ociekające złotem hotele, jednak oryginalność projektu zapewnia Burj Al Arab miejsce naszczycie marzeń wielu śmiertelników takich jak ja. Co prawda drobną przeszkodę w zabukowaniu sobie noclegu stanowi cena, gdyż najtańszy pokój kosztuje ok. 1 300 USD za noc, ale co tam! Na szczęście marzenia są darmowe. Dlatego wybieram apartament za……. 24 000 USD!!!

„Żagiel” jest piękny

Kilkaset metrów od „żagla” znajduje się dosyć oryginalne centrum handlowe Souk Madinat Jumeirah, czasami nazywane małą Wenecją. Spora ilość sklepów, restauracji oraz kilka hoteli zostało wybudowanych wśród kanałów wodnych. Bardzo ciekawe i dosyć spokojne jak na Dubaj miejsce. Można sobie posiedzieć w knajpce lub popływać gondolą. Prawie jak w Wenecji. Jak wiemy, prawie robi ogromną różnicę, ale w tym przypadku kopia jest na pewno czystsza i o niebo spokojniejsza.

Madinat Jumeirah a w tle Burj al Arab

 

Dubaj
Spokój i cisza

 

Madinat Jumeirah to zupełnie inne oblicze Dubaju.
Dubaj Marina

Jest to miejsce z tak zwanych „must see”, zarówno w dzień a szczególnie nocą. Mnóstwo drapaczy chmur, w których nie tylko się pracuje, ale przede wszystkim mieszka. To tu znajduje się najwyższy mieszkalny budynek świata – Princess Tower, ze swoimi 107 piętrami. Skoro jest to dzielnica mieszkalna to nie może tu zabraknąć knajp i sklepów, więc głodni nie będziemy. Jak już rozbolą nas karki od ciągłego parzenia w górę, zacznijmy podziwiać wodne cudeńka – jachty. Małe, średnie, duże, wszystkie lśniące, po prostu piękne! Można się rozmarzyć.

Lśniące w słońcu wieżowce mariny

 

Który wybrać?

Gdy już pogodzimy się z tym, że nie dla nas ten luksus, to spróbujmy głębiej sięgnąć do mieszka po kilka srebrników i wybierzmy się na godzinną przejażdżkę motorówką – koniecznie po zmroku. Widoki zapierające dech w piersiach i ta chłodząca bryza dająca ukojenie w te nieznośnie gorące lipcowe wieczory. Byliśmy zachwyceni i jednocześnie bardzo zrelaksowani.

Marina nocą – tysiące barw.

 

Nocny rejs po wodach mariny dostarcza niezapomnianych wrażeń.

Nocny rejs po marinie był dla nas swego rodzaju zwieńczeniem naszej obecności w Dubaju. Z pewnością to ultranowoczesne miasto oferuje mnóstwo innych atrakcji. Jak chociażby okazję poszusowania na nartach w Ski Dubai, obok którego tylko przejeżdżaliśmy. Gdybyśmy przyjechali tu na tydzień to pewnością mielibyśmy co robić, jednak tyle czasu zarezerwowaliśmy sobie na całe ZEA. W kolejce czekały inne emiraty z Abu Zabi na czele.

Stok narciarski w środku a na zewnątrz prawie pięćdziesiątka na termometrze!

Wracając do samego Dubaju, to z pewnością jest to miejsce warte odwiedzenia, aby zobaczyć, jak człowiek potrafi zmienić pustynię w tętniące życiem nowoczesne miasto. Na pewno wrócimy tu za jakieś….. dziesięć lat, aby zobaczyć co można jeszcze stworzyć na pustkowiu za górę petrodolarów. Natomiast jednego jestem pewien – nigdy więcej w ten rejon w lipcu, bo pięćdziesiąt stopni w dzień i trzydzieści osiem w nocy i to zdecydowanie za dużo, aby znieść to na trzeźwo!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on PinterestShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *