DOMINIKANA

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on PinterestShare on Google+Email this to someone

dsc_0121aclipboard02

Dominikana – karaibskie plaże, błękit morza oraz uśmiechnięci mieszkańcy.

Na monitorze wyświetla się miły dla oczu komunikat: Dominikana – Santo Domingo 31 stopni. Biorąc pod uwagę fakt, że mamy początek kwietnia, sobota i w dodatku wielkanocna to te 31 rozgrzewa nas jeszcze bardziej. Lot z Madrytu liniami Iberia mija bardzo szybko choć podróż trwa dziewięć godzin. Lubię latać w tą stronę ponieważ w pewien sposób można ukraść parę godzin z uciekającego nieprzerwanie czasu. Szkoda, że w drodze powrotnej  te darowane kilka chwil brutalnie zostaje nam odebrane aby bilans się zgadzał. Po wylądowaniu i odebraniu bagaży wypatrujemy ludków z tabliczką „Pullmantur”, którzy mają nas odtransportować do portu abyśmy tam rozpoczęli nasz rejs. Na początek pozostaje nam  podziwianie Santo Domingo z za szyb autokaru ale jeszcze tu wrócimy, za kilka dni, gdy nasza karaibska przygoda dobiegnie końca.

La Romana

Pierwszy karaibski poranek przywitał nas wpłynięciem do poru La Romana. Głowa troszkę boli a w ustach czuję dziwnie znajomy stan suchości. Pewnie to wpływ tropikalnego klimatu, bo przecież nie wczorajsze pląsy i drineczki z palemką…. na pewno nie drinki…na pewno nie!

Pakujemy się w ośmioosobowego busa i ruszamy na podbój tej części wyspy Hispanioli, leżącej w granicach Dominikany. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że wyspę dzielą między sobą dwa kraje – Dominikana i sporo biedniejsze i praktycznie nierozwinięte turystycznie Haiti. Samo miasto La Romana nie oferuje zbyt wiele, więc udajemy się do miasteczka Altos de Chavon.

dominikana-10

Jest to replika XVI wiecznej, śródziemnomorskiej wioski zbudowana z koralowca nad rzeką Chavon. Miasteczko to zostało wybudowane na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Był to prezent dla córki,  od pewnego bogatego przedsiębiorcy który zbił majątek na uprawie i handlu trzciną cukrową.

la-romana-2015-024

Trzeba przyznać, że gościu  miał rozmach. Miejsce to jest bardzo klimatyczne i można tu poczuć się jak w innej bajce.

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

W tutejszym amfiteatrze występowały największe gwiazdy z Frankiem Sinatrą i Eltonem Johnem na czele a nad rzeką Chavon kręcono kilka scen do filmu „Czas Apokalipsy”. Ciekawostkę stanowi fakt, że aby tu się dostać trzeba zdobyć specjalną przepustkę.

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Zresztą w tej okolicy zamknięte i chronione miasteczka no nic dziwnego. Tuż obok  jest strzeżone osiedle a raczej miasteczko – Casa de Campo- w którym swoje domy mają takie tuzy jak Mike Tyson, Pitbull czy Shakira. Przejeżdżając przez nie  oglądaliśmy zupełnie inny, jakby nierealny świat. Domy bez ogrodzeń, super fury na podjazdach a mieszkańcy poruszają się ekologicznymi Melexami. Jak jest kasa, ciepły klimat to i pól golfowych wokół zabraknąć nie może. Luksus, luksusem ale nam trzeba było czegoś bardziej realnego i osiągalnego dla śmiertelników. Zapakowaliśmy się do busa i ruszyliśmy na plażę do pobliskiego Bayahibe.

Wpadamy na plażę a tam tłumy lokalsów, bo to przecież niedziela a że to kraj mocno katolicki to siódmego dnia tygodnia trzeba świętować. Na każdym kroku z głośników płynie muza w stylu „bachata”, która idealnie podkreśla atmosferę egzotyki. Jest dobrze!

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Robi się jeszcze lepiej gdy Andrzej z zaskoczenia wyciąga dwulitrowy rum.

dominikana-11

Moczymy dupska w ciepłej wodzie, kometa daje na maksa – naprawdę jest dobrze!

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

dominikana-12

Po jakiejś godzince gdy słońce i rum zrobiły swoje dopada mnie nagła, nie pohamowana ochota na…cygaro. Choć nie jestem palaczem, wręcz zatwardziałym przeciwnikiem tego nałogu to jednak 2-3 razy do roku w chwili uniesienia dopada mnie silna potrzeba zabuchania cygara. Ruszam więc w okoliczne stragany. Jako „gringo” staję się łatwym celem miejscowych handlarzy. Do spróbowania dostaję trzy rodzaje cygar. Nie będę ukrywał, że po tych poczęstunkach już miałem dosyć buchania ale z grzeczności trzeba było coś kupić. Wybór padł na cygara z nutką wanilii. Pewnie 12 dolców które zapłaciłem były mocno przepłacone, dlatego też koleżka o dziwnie lśniących oczach zaproponował mi jeszcze miejscowe „źółka” – ale grzecznie odmówiłem.

Niestety czas biegnie bardzo szybko i musimy się zbierać bo zbliża się czas wypłynięcia naszego wycieczkowca.

Santo Domingo

Pierwszy a zarazem ostatni port na trasie naszego rejsu. Jako, że jest ranek a samolot do Madrytu mamy późnym popołudniem więc jest wystarczająco dużo czasu aby jeszcze liznąć klimatu stolicy Dominikany.

dominikana-16

Na pierwszy ogień idzie stare centrum ze swoją kolonialną zabudową. Co do piękna tej części miasta można dyskutować ale jak już się tu jest to trzeba zaliczyć. Zresztą wszystko zależy od indywidualnych gustów.

dominikana-23

Pierwszego dnia gdy jechaliśmy z lotniska do portu naszym oczom ukazała się jakaś wielka betonowa budowla którą teraz chcieliśmy bliżej poznać. Dojeżdżamy pod wielki betonowy klocek, który z lotu ptaka okazuje się być w kształcie krzyża. Dowiadujemy się że jest to budowla wzniesiona z okazji 500 -lecia przybycia Kolumba na te ziemie. Rozmiary robią wrażenie 210 na 59 metrów. Jest to nic innego jak wielki pomnik triumfu chrześcijaństwa, zwłaszcza, że w środku stoi papamobile którym to Jan Paweł II dwukrotnie przemierzał Dominikanę.

Jak dla mnie słabo to wszystko brzmi. Zwłaszcza jeśli ma się świadomość że budowie tego klocka towarzyszyły olbrzymie protesty i rozruchy. Po pierwsze dlatego, że w tym miejscu było biedne osiedle mieszkaniowe z którego siłą, przy użyciu wojska wysiedlono mieszkańców dając im kilka nędznych srebrników na zapchanie dzioba. Po drugie dla biednego kraju jakim jest Dominikana był to olbrzymi wydatek budżetowy. Po trzecie przeraża skala wysiedleń, które według różnych źródeł objęły od 40 do 50 tyś ludzi. Gdy będąc w różnych miejscach słyszę o takich praktykach to jeszcze bardziej doceniam naszą – czasami ułomną, europejską demokrację.

Jako, że czas płynie nieubłaganie szybko postanowiliśmy na zakończenie wpaść do Los Tres Ojos. W sercu Santo Domingo, w jednym z parków miejskich występują niesamowite, podziemne formacje skalne. W pierwszej kolejności schodzimy w dół niezliczoną ilością schodków, podziwiając ciekawą roślinność oraz podwodne jeziorka. Przez jedno z tych jezior jesteśmy przetransportowywani tratwą zbudowaną z pustych beczek i desek, by dotrzeć do cudownego jeziorka z bujną roślinnością, lianami i masą ryb. Gdy do tego dodamy promienie słoneczne, które o tej porze dnia wszystko pięknie rozświetlały to mamy niezły czad! Warto dodać, że w tej scenerii były kręcone sceny do filmu o Tarzanie.

dominikana-13

dominikana-15

Tym niesamowitym widokiem, który na zawsze pozostanie w mej pamięci Dominikana powiedziała nam .. adios.

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on PinterestShare on Google+Email this to someone

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *