EGIPT

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on PinterestShare on Google+Email this to someone

Egipt – kraj który musisz zobaczyć.

Jacekclipboard02

Każdy z nas w swoim życiu wielokrotnie spotykał się ze stwierdzeniem, że to „musisz” zobaczyć, zjeść czy kupić. Możemy sobie zadać pytanie, dlaczego muszę? Przecież w demokratycznym kraju teoretycznie niczego nie muszę! Nie muszę się uczyć ( choć jednak mam taki obowiązek), nie muszę pracować ( ale z czego będę żył), nie muszę nic robić ( ach te młodzieńcze marzenia)! A jednak przez całe nasze życie jesteśmy do czegoś zmuszani. W dzieciństwie do jedzenia zdrowych rzeczy, chodzenia do szkoły, sprzątania artystycznie porozwalanych zabawek, klepania paciorka (na szczęście nie wszyscy) i wczesnego kładzenia się spać. W dorosłym już życiu zmuszani jesteśmy do pójścia do pracy, ożenku / zamążpójścia ( dzięki że się to zmienia), świątecznych nudnych rodzinnych spotkań, z ekranów i głośników do zakupu określonych dóbr a na koniec do płacenia podatków. Zawężając jednak krąg zainteresowań do podróży, właśnie owe „musisz” bardzo pasuje do zdania – „Koniecznie musisz zobaczyć Egipt”. Dlaczego właśnie Egipt? Ponieważ od najmłodszych lat przed oczami przeskakują nam obrazki piramid a w szkole uczymy się o jego magicznej historii, która rozbudza dziecięcą wyobraźnię. Po nad to w erze lotniczej w trzy godzinki jesteśmy już w innym starożytnym świecie. Za stosunkowo niewielkie pieniądze możemy zobaczyć wspaniałe i olbrzymie zabytki, słynne piramidy, przepiękną turkusową wodę, rafy koralowe oraz pustynię.

Wakacje w Egipcie cieszą się niesłabnącą popularnością wśród naszych rodaków, do których w końcu zalicza się nasza trójka. W sumie byliśmy tam pięć razy (tylko Turcję nawiedzaliśmy częściej). Wylegiwaliśmy się w kurortach Sharm el Sheikh, Hurghada i Taba. Mieliśmy okazję zobaczyć świątynie Karnaku i Luksoru, popłynąć Nilem na południe do Asuanu, o poranku podziwiać Abu Simbel, trzaskać focie w Gizie na tle Sfinksa i piramid a po kilkugodzinnej nocnej wspinaczce przywitać dzień na Górze Synaj.

Ciepła i przejrzysta woda to podwodny raj.
Ciepła i przejrzysta woda to podwodny raj.
Warto popływać łódką w palącym słońcu.
Warto popływać łódką w palącym słońcu.
Każdemu z nas należy się chwila lenistwa.
Każdemu z nas należy się chwila lenistwa.

Naszym zdaniem Egipt należy do tych krajów gdzie zdecydowanie warto jest pojechać z biurem podróży zamiast kombinować na własną rękę. Chodzi o to, że narobimy się niepotrzebnie a ostateczny wynik finansowy może być gorszy od zakupu wycieczki u touroperatora. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że znajdą się osoby, które się z tym nie zgodzą (ich prawo) a nawet wniosą stanowczy sprzeciw. Jednak będziemy się upierać przy swoim i uważamy, że szkoda prądu na takie zabiegi. Musimy pamiętać żeby porównywać te same rzeczy – jabłka z jabłkami a nie jabłka z gruszkami. Jeśli więc w biurze podróży kupujemy wycieczkę w hotelu cztero lub pięciogwiazdkowym to zróbmy porównanie z takim samym zakupionym przez nas bezpośrednio. Natomiast zwolennicy bardzo taniego podróżowania bardzo często chcąc podnieść rangę swojego wyczynu porównują cenę zakupu pobytu w pięciogwiazdkowym resorcie w opcji „All” ze swoim tanim hostelem na rogatkach kurortu. Jeśli będziemy szli w tym kierunku to faktycznie Egipt można (jak każdy kraj na świecie) zwiedzić bardzo, ale to bardzo tanio. Obawiamy się jednak, że mogło by to wyglądać tak;

Najpierw autostopem do Grecji, potem pod prąd, – czyli w odwrotnym kierunku niż imigranci – kajakiem do Aleksandrii a dalej to już jak wiatr poniesie.

Zostając jednak na ziemi proponujemy wykupić wycieczkę z biura podróży a na miejscu to już można kombinować. W Egipcie każda wycieczka jest organizowana przez lokalne biuro, więc jeśli kupujemy takową u rezydenta touroperatora musimy liczyć się z tym, że pobierze on za swoją usługę odpowiednią marżę dając w zamian właściwie dwie rzeczy – tłumaczenie na polski i większe poczucie bezpieczeństwa. O ile kwestia tłumaczenia jest bezsporna to już z tym większym bezpieczeństwem możemy polemizować. My bardzo często przy okazji swoich podróży korzystamy w lokalnych biur, aby zmniejszyć nieco wydatki i nie ma znaczenia czy jest to Europa, Ameryka, Afryka czy Azja. Dlatego jeśli jesteś w Egipcie i znasz chociaż przysłowiowych trzysta słów w narzeczu Szekspira a szkoda ci kasy to wyjdź na ulicę i szukaj okazji do zaoszczędzenia kilku srebrników.

Karnak

Karnak to właściwie nie jedna, a cały zespół świątyń. Największa jest poświęcona Amonowi-Re. Karnak był niegdyś częścią Teb, dawnej stolicy Egiptu. Dzisiaj są to praktycznie przedmieścia Luksoru. Dla tych odważniejszych polecamy wykupić wycieczkę u wspomnianych już wyżej lokalnych biur, ponieważ nie dość, że możemy zaoszczędzić ok 20 USD od twarzy to jeszcze na miejscu zostaniemy przydzieleni do grupy z …..polskojęzycznym pilotem. Naszych rodaków jest tu tak dużo, że nawet zatrudniani są przewodnicy mówiący w naszym języku.

Wielkie kolumny budzą respekt.
Wielkie kolumny budzą respekt.
Karnak
Karnak
Kolosy Memnona

Są to dwa olbrzymie posągi faraona Amenhotepa III (prawie 18 metrów wysokości) – pozostałość świątyni grobowej w Tebach Zachodnich, która najprawdopodobniej została zniszczona podczas trzęsienia ziemi. Dobre miejsce na krótki odpoczynek, szybką focie i w drogę.

Kolosy Memnona
Kolosy Memnona
Dolina Królów

Jest to ogromna nekropolia pełna budowli grobowych i monumentalnych posągów, składająca się z dwóch przylegających do siebie dolin. Warto mieć na uwadze fakt, że wspomniane doliny są na pustyni więc jeśli planujemy zwiedzanie w porze innej niż porannej to słońce parzy niemiłosiernie a powietrze stoi w miejscu z powodu braku podmuchów wiatru. Podczas naszej wizyty było grubo ponad 40 stopni więc długie rękawy i kapelusze chroniące kark są obowiązkowe. Nie zapominajmy również o zabraniu ze sobą sporego zapasu wody.

W Dolinie Królów trzeba mieć długie przewiewne ubrania.
W Dolinie Królów trzeba mieć długie przewiewne ubrania.
Świątynia Hatszepsut
Świątynia Hatszepsut
Rejs po Nilu

Codziennie z Luksoru do Asuanu wypływają statki wycieczkowe, dzięki którym możemy zwiedzać będące po trasie kolejne świątynie. Standardowy rejs trwa trzy dni. Pomimo, że Nil jest wielką rzeką to statki te są płaskodenne, aby mogły bez większego ryzyka pokonać trasę nawet w środku lata i na pewno nie przypominają wielkich wycieczkowców, jakimi możemy pływać choćby po Karaibach. Zazwyczaj mają cztery poziomy a na ostatnim możemy korzystać z niewielkich basenów i kąpieli słonecznych. Jest to fajna i spokojna forma przemieszczania się, dzięki której mamy okazję poobserwować wiejskie życie Egipcjan. Egipt powierzchniowo jest trzykrotnie większy od Polski, ale tylko niewielki skrawek jego terytorium nadaje się pod uprawy. Jest to właśnie delta Nilu i północne tereny bliżej Aleksandrii.

Delta Nilu
Delta Nilu
Zachody słońca nad Nilem.
Zachody słońca nad Nilem.
Edfu

Pierwszym przystankiem na trasie rejsu jest poranne zwiedzanie świątyni w Edfu. Poświęcona jest ona bogowi Horusowi. To jedna z największych i najlepiej zachowanych świątyń w Egipcie.

Świątynia Horusa w Edfu
Świątynia Horusa w Edfu
Hieroglify z Edfu
Hieroglify z Edfu
Kom Ombo

Wieczorem dopływamy do kolejnego przystanku, jakim jest świątynia poświęcona Sobkowi i Horusowi. Z racji tego, że nasz rejs odbywał się w lipcu byliśmy tam późnym popołudniem, jednak jeśli płyniemy w miesiącach jesienno – zimowych to mamy okazję podziwiać świątynię po zmroku w sztucznym świetle.

Kom Ombo
Kom Ombo
Bóg Sobek miał głowę krokodyla.
Bóg Sobek miał głowę krokodyla.
Esna

W Esnie warto zwiedzić świątynie Chnuma. Chnum był jednym z egipskich bogów czczonych pod postacią barana.

Esna
Esna
Asuan

Jest to docelowy port rejsu po Nilu, ponieważ na przeszkodzie dalszej żeglugi stoi wielka tama Asuańska, z której roztacza się całkiem przyjemny widom.  Gdy dotrzemy w te rejony warto skusić się na krótki rejs feluką (żaglówka), na wyspie File zobaczyć świątynię Izydy oraz zapuścić się na miejscowy suk (bazar). Niektórych może zainteresować niedokończony obelisk, ale nam po takiej dawce starożytnych budowli kawał leżącego słupa nie przypadł do gustu. Asuan na zawsze wrył się w naszą pamięć jeszcze z jednego powodu – po raz pierwszy i jak do tej pory jedyny doświadczyliśmy temperatury ponad 50 stopni w cieniu!!! Najciekawsze było to, że ze względu na bardzo suche powietrze w cieniu dało się całkiem spokojnie wytrzymać. W słońcu było trochę gorzej, ale jak się miało obowiązkowe długie nogawki i rękawy można było kilka minut przeżyć. Gdy byliśmy na targu rozważałem nawet opcję zakupu noszonej tu przez wszystkich mężczyzn galabii.

Abu Simbel

Abu Simbel tworzą dwie świątynie wykute w skale. Większa i jednocześnie bardziej okazała została poświęcona Ramzesowi II a druga, trochę mniejsza jego żonie Nefertari. Musimy przyznać, że zarówno wysokie na 20 metrów posągi jak i wnętrza świątyń robią ogromne wrażenie. Gorąco polecamy przybycie do tego miejsca, po, mimo że z Asuanu jest tu prawie 300 kilometrów.

Abu Simbel - świątynia Ramzesa II
Abu Simbel – świątynia Ramzesa II
Kair i Giza

Do Kairu przybyliśmy z Asuanu po trzynastogodzinnej nocnej podróży. Ta nocna przejażdżka sama w sobie jest atrakcją. Najzabawniejsze ( lub nie) jest to, że okna w tym „pendolino” są nieotwierane a poziomem klimatyzacji reguluje konduktor. Niby nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że temperatura w przedziale waha się od 15 do 30 stopni. Po prostu albo nas mrożą albo grillują a o wszystkim decyduje niezwykle ważny i nieomylny konduktor.

Gdy o poranku dotarliśmy do Kairu zderzyliśmy się z dwudziestomilionowym  „kołchozem”. Korki, nieustający dźwięk klaksonów, smród spalin i niezrozumiałe przepisy drogowe ( lub raczej ich brak) w pierwszej chwili mogły trochę zmącić beztroski urlop. Jednak po kilku godzinach i podglądaniu miejscowych udało nam się bez szwanku pokonać  w poprzek trzypasmową arterię, zrobić zakupy i ….przeżyć.

Dla Europejczyka ciekawym miejscem może być tzw. „Miasto Umarłych”, czyli wielkie cmentarzysko, gdzie wśród grobowców zamieszkuje 2 milionowa populacja ubogiej ludności. Z tak zwanych żelaznych punktów programu powinniśmy zaliczyć Muzeum Egipskie, gdzie na stosunkowo niewielkiej powierzchni zgromadzono prawie 120 tyś. Eksponatów. Kolejną atrakcją jest Meczet Alabastrowy zwany też Meczetem Muhammeda Ali, który swoimi rozmiarami budzi respekt. Z jego dziedzińca rozpościera się niezły widok na Kairską dżunglę.

Meczet Alabastrowy
Meczet Alabastrowy
Kair w tle
Kair w tle

Na deser pozostają nam piramidy w Gizie ze strzegącym do nich dostępu Sfinksem.

Sfinks i piramidy
Sfinks i piramidy
Giza
Giza
Góra Synaj

Góra Synaj nazywana też Górą Mojżesza, gdzie według Starego Testamentu wspomniany Mojżesz miał otrzymać kamienne tablice z Dziesięciorgiem Przykazań. Góra ta ma wysokość 2285 m n.p.m. i można się na nią wspiąć drogą wielbłądów lub drugą ścieżką z wykutymi trzema tysiącami stopni skalnych. Od razu śpieszymy z wyjaśnieniem, że nie są to stopnie w rozumieniu „mieszczucha” chodzącego po parku, ale raczej różnej wielkości wyłomy skalne. Jest to o tyle istotne, że wspinaczka odbywa się nocą przy pomocy latarek i dla mniej wprawnych smakoszy górskich wędrówek może to być zbyt męczące wyzwanie. Drugą bardzo istotną sprawą jest obuwie i nasz strój. Niestety, ale widzieliśmy „kosmitów” w klapeczkach z poranionymi stopami albo ubranych w krótkie rękawki, na których z utęsknieniem czekają miejscowi „pomocnicy”, którzy za odpowiednią opłatą otulą takiego miglanca kilkoma warstwami śmierdzących koców. Podczas naszej wędrówki temperatura spadła do 5 stopni, co przy mocnym wietrze dodatkowo potęgowało odczucie chłodu. Dlatego wygodne buty z twardą podeszwą, długie spodnie, ciepły polar plus kurtka są obowiązkowe. Zresztą czapka też nie zaszkodzi. Gdy już pokonamy tę trzygodzinną nocną wspinaczkę, należy znaleźć dogodne miejsce i czekać na wschód słońca. Naprawdę warto!

Czekamy na wschód
Czekamy na wschód
Pierwsze promienie słońca
Pierwsze promienie słońca
Dobra miejscówka to podstawa
Dobra miejscówka to podstawa
Nad Synajem budzi się dzień
Nad Synajem budzi się dzień

W drodze powrotnej można jeszcze wpaść do Klasztoru Świętej Katarzyny, który leży u podnóża góry.

Klasztor Świętej Katarzyny
Klasztor Świętej Katarzyny

Jeśli udało Wam się dotrwać do końca tej relacji możecie sami sobie odpowiedzieć na pytanie czy teza postawiona na początku, że „Koniecznie musisz zobaczyć Egipt”, jest prawdziwa czy też nie. Przekonanych zapraszamy do Egiptu a nieprzekonanych zachęcamy do ponownego przeanalizowania wszystkich za i przeciw.

Share on FacebookTweet about this on TwitterPin on PinterestShare on Google+Email this to someone

4 thoughts on “EGIPT

  • 16 września 2018 at 15:39
    Permalink

    Egipt to kraj, który nie przestaje mnie zaskakiwać. Bardzo fajny blog.

    Reply
  • 27 listopada 2018 at 15:47
    Permalink

    Zgodzę się z tezą, że Egipt warto zwiedzić, ma swój urok, klimat i taki typowo wakacyjny sznyt, sprzyjający leżeniem do góry brzuchem. Osobiście natomiast przy dłuższym pobycie męczy mnie brak zieleni i ogólnie surowy wygląd kraju, jednak Polska wszechobecna zieleń przyzwyczaja i jej brak potrafi męczyć.

    Reply
  • 5 listopada 2019 at 21:06
    Permalink

    Świetna lista oraz świetna fotorelacja z Egiptu. Niewątpliwie Egipt jest miejscem mocno uczęszczanym przez polskich turystów ale jeżeli ktoś ma dość determinacji, chęci oraz potrafi czasami „przymknąć oko” to jest w stanie dotrzeć do kierunków prawie nie obleganych przez turystów.

    Świetne zdjęcia z nad Nilu. Nam on jeszcze pozostał na liście – w tym miesiącu lecimy na nurkowanie do Marsa Alam.
    Pozdrowienia z Trójmiasta!

    Reply
    • 15 listopada 2019 at 21:33
      Permalink

      Życzymy udanego wypoczynku, a rejs Nilem naprawdę warto włączyć do programu kolejnego urlopu.
      Tro-Jacki

      Reply

Skomentuj Amelka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *